fotografia
poniedziałek, 15 sierpnia 2022
15 sierpnia - święto
czwartek, 4 sierpnia 2022
Bajka o smutku i o tym co warto mieć.
Tekst nie jest mój. Znalazłam go w internecie. Warto przeczytać!
Po piaszczystej drodze szła niziutka staruszka. Chociaż była już bardzo stara, to jednak szła tanecznym krokiem, a uśmiech na jej twarzy był tak promienny, jak uśmiech młodej, szczęśliwej dziewczyny. Nagle dostrzegła przed sobą jakąś postać. Na drodze ktoś siedział, ale był tak skulony, że prawie zlewał się z piaskiem. Staruszka zatrzymała się, nachyliła nad niemal bezcielesną istotą i zapytała: „Kim jesteś?" Ciężkie powieki z trudem odsłoniły zmęczone oczy, a blade wargi wyszeptały:
„Ja?
... Nazywają mnie smutkiem"
„Ach! Smutek!",
zawołała staruszka z taką radością, jakby
spotkała dobrego
znajomego.
„Znasz mnie?", zapytał smutek
niedowierzająco.
„Oczywiście, przecież nie jeden raz
towarzyszyłeś mi w mojej wędrówce.
„Tak sądzisz ...,
zdziwił się smutek, „to dlaczego nie uciekasz przede mną.
Nie
boisz się?" „A dlaczego miałabym przed Tobą uciekać, mój
miły?
Przecież dobrze wiesz, że potrafisz dogonić każdego,
kto przed
Tobą ucieka. Ale powiedz mi, proszę, dlaczego jesteś
taki markotny?"
„Ja ... jestem smutny."
odpowiedział
smutek łamiącym się głosem.
Staruszka usiadła obok niego.
„Smutny jesteś ...",
powiedziała i ze zrozumieniem
pokiwała głową. „A co Cię tak bardzo zasmuciło?"
Smutek
westchnął głęboko.
Czy rzeczywiście spotkał kogoś, kto
będzie chciał go wysłuchać?
Ileż razy już o tym marzył.
„Ach, ... wiesz ...", zaczął powoli i z namysłem,
„najgorsze jest to, że nikt mnie nie lubi. Jestem stworzony po to,
by spotykać się z ludźmi i towarzyszyć im przez pewien czas. Ale
gdy tylko do nich przyjdę, oni wzdrygają się z obrzydzeniem. Boją
się mnie jak morowej zarazy." I znowu westchnął. „Wiesz
..., ludzie wynaleźli tyle sposobów, żeby mnie odpędzić. Mówią:
tralalala, życie jest wesołe, trzeba się śmiać. A ich fałszywy
śmiech jest przyczyną wrzodów żołądka i duszności. Mówią: co
nie zabije, to wzmocni. I dostają zawału. Mówią: trzeba tylko
umieć się rozerwać. I rozrywają to, co nigdy nie powinno być
rozerwane. Mówią: tylko słabi płaczą. I zalewają się potokami
łez. Albo odurzają się alkoholem i narkotykami, byle by tylko nie
czuć mojej obecności." „Masz rację,", potwierdziła
staruszka, „ja też często widuję takich ludzi." Smutek
jeszcze bardziej się skurczył. „Przecież ja tylko chcę pomóc
każdemu człowiekowi. Wtedy gdy jestem przy nim, może spotkać się
sam ze sobą. Ja jedynie pomagam zbudować gniazdko, w którym może
leczyć swoje rany. Smutny człowiek jest tak bardzo wrażliwy.
Niejedno jego cierpienie podobne jest do źle zagojonej rany, która
co pewien czas się otwiera. A jak to boli! Przecież wiesz, że
dopiero wtedy, gdy człowiek pogodzi się ze smutkiem i wypłacze
wszystkie wstrzymywane łzy, może naprawdę wyleczyć swoje rany.
Ale ludzie nie chcą, żebym im pomagał. Wolą zasłaniać swoje
blizny fałszywym uśmiechem. Albo zakładać gruby pancerz
zgorzknienia." Smutek zamilkł. Po jego smutnej twarzy popłynęły
łzy: najpierw pojedyncze, potem zaczęło ich przybywać, aż
wreszcie zaniósł się nieutulonym płaczem. Staruszka serdecznie go
objęła i przytuliła do siebie. „Płacz, płacz smutku.",
wyszeptała czule. „Musisz teraz odpocząć, żeby potem znowu
nabrać sił. Ale nie powinieneś już dalej wędrować sam. Będę
Ci zawsze towarzyszyć, a w moim towarzystwie zniechęcenie już
nigdy Cię nie pokona. „Smutek nagle przestał płakać.
Wyprostował
się i ze zdumieniem spojrzał na swoją nową towarzyszkę:
„Ale
... ale kim Ty właściwie jesteś?" „Ja?", zapytała
figlarnie staruszka uśmiechając się przy tym tak beztrosko, jak
małe dziecko.
„JA JESTEM NADZIEJA!"
Autor anonimowy